Franek i filip mieli w skarbonkach po tyle samo pieniędzy. Franek codziennie przez tydzień wydawał po 3 złote. Filip wydawał codziennie o złotówkę więcej, ale w ostatnim dniu tygodnia nic nie wydał. Który ma wiecej pieniedzy plissssssssssss pomoc. Question from @Gosiazapalaoyw6jq - Gimnazjum - Matematyka
Są bohaterami, ratują życie, ale nie mieli pieniędzy na KARETKĘ. Piękny gest internautów. AC 2020-02-22 8:00. Czy ten artykuł był ciekawy? poświęcając swój czas i zdrowie
Faktycznie nie oszczędzali, ale też nie mieli z czego. Co zarabiali, to wydawali na bieżąco. Kalina uważała, że pieniądze są po to, żeby je wydawać. I tak robiła, kiedy jakieś się pojawiły. Chociaż żadnych większych pieniędzy nigdy tam nie zauważyłam. Ale kiedy już coś miała, musiało być z wyższej półki, świetnej
Powód był prozaiczny: młodzi nie mieli w czym pójść do ołtarza. "Wszyscy byliśmy strasznie biedni. Taka generacja. Nie mieliśmy na nic pieniędzy" - Barańska wspominała w jednym z
To właśnie ci eurodeputowani mieli wywrzeć presję na szefowej Komisji Europejskiej. Jak czytamy w "Spieglu", "Von der Leyen była maksymalnie wkurzona, ale nie mogła zignorować europosłów".
Tłumaczenia w kontekście hasła "gdybyśmy nie mieli tylu pieniędzy" z polskiego na angielski od Reverso Context: Co by było, gdybyśmy nie mieli tylu pieniędzy i przywilejów?
Tłumaczenia w kontekście hasła "żałowali że nie mieli" z polskiego na angielski od Reverso Context: Mieli córkę pełną wdzięku i uroku dlatego nigdy nie żałowali że nie mieli więcej niż jedno dziecko
Abba: od soft porno do Eurowizji. Naszych bohaterów to nie zniechęciło, bo już wcześniej posmakowali sukcesów na lokalnej liście przebojów; mieli więc podstawy, by wierzyć we własne siły.
Tłumaczenia w kontekście hasła "Oni mieli" z polskiego na angielski od Reverso Context: oni nie mieli. Czas odpowiedzi: 117 ms. Wykaz słów: 1-300, 301-600
Mieszkaniec Bydgoszczy nie dał się obrabować ze wszystkich pieniędzy. Oszuści mieli wschodni akcent, ale po polsku mówili bezbłędnie oszustwo 02.11.2023, 20:22
S389U. W niedzielę nad ranem polskiego czasu Robert Lewandowski zagrał swój pierwszy mecz w barwach FC Barcelony. Występ Polka w rozgrywanym w Las Vegas „El Clasico” przeciwko Realowi Madryt, trwał zaledwie 45 minut i skończył się bez strzelonej przez niego bramki. Czego zatem dowiedzieliśmy się po debiucie „Lewego”? Wbrew pozorom, dosyć dużo. Przede wszystkim tego, że Barcelona nadal ma kłopot i nie wie, co zrobić z Memphisem Depayem. Holendra na razie nie udało się sprzedać i to on nadal zakłada na plecy koszulkę z numerem „9”. W tej sytuacji, Lewandowski, który zagrał w Vegas od początku spotkania, wybiegł na boisko z „12” na plecach. To jest dobry numer, ale dla rezerwowego bramkarza, a nie dla środkowego napastnika i gwiazdy drużyny. Czekanie na „dziewiątkę” Numer „9” – który Polakowi w Barcelonie obiecano – jest ważny dla Roberta nie tylko z powodów sentymentalnych, ale i marketingowych, bo przecież cały merchandising jego marki jest oparty na znaku firmowym RL9. RL12 brzmi jak zły żart, prawda? Zmuszenie napastnika do rebrandingu brzmi tu tym bardziej niczym strata pieniędzy, niepotrzebny wysiłek i wizerunkowy strzał w stopę. Sprawa z numerem prędzej lub później się rozwiąże, bo śmiesznie to wygląda, gdy oficjalne sklepy FC Barcelony sprzedają koszulki wyłącznie z nazwiskiem Lewandowskiego, bez numeru, a tymczasem rynek w całej Europie zalewają podróbki, gdzie pod nazwiskiem Polaka widnieje doklejona „9”. W ten sposób klub sam sobie szkodzi, jakby zachęcał „socios”, żeby nie kupować oryginałów, a przecież dochód z gadżetów jest istotą częścią monetyzacji transferu Lewandowskiego. Jak pozbyć się Memphisa Depaya? W kwestii Depaya problem nie polega jedynie na – jak się już zdążyliśmy zorientować po ostatnich działaniach „Barcy” – organizacyjnym niedowładzie klubu. Holender ma umowę podpisaną jeszcze na rok i nie bardzo zamierza się ruszać z Barcelony. Jego otoczenie daje sygnały klubowi, że Memphis zgodzi się odejść, ale… Za darmo. Tymczasem jego wartość rynkowa według Transfermarktu to 35 mln euro i nawet jeśli jest przez ten serwis zawyżona, to za nie mniej niż 20 mln euro powinno się go dać sprzedać. Tyle tylko, że to trwa, a sam zawodnik też nie ułatwia sprawy. A pogrążona w kryzysie finansowym Barcelona nie może sobie pozwolić na stratę takich pieniędzy. Inna sprawa, że to dowodzi tylko tego, w jak fatalny sposób zarządzano Dumą Katalonii w ostatnich latach pod kątem transferów. Ktoś tam pomylił słowa „jakość” i „jakoś”. Z kolei Holender ma prawo czuć się rozczarowany, bo do Barcelony przeszedł rok temu i witano go wówczas mniej więcej tak, jak dzisiaj witany jest Lewandowski. O niego Blaugrana też bardzo długo zabiegała. Jego transfer był finalizowany przez wiele miesięcy, bo klub z Katalonii miał znane już powszechnie problemy finansowe. Depay w Barcelonie nie spełnił oczekiwań. Dobrze zaczął sezon, szybko przygasł i nieoczekiwanie w drugiej części minionego sezonu najgroźniejszym napastnikiem drużyny stał się Pierre–Emerick Aubameyang, po którym – paradoksalnie – nie spodziewano się zbyt wiele. Depay zagrał w drugiej połowie meczu z Realem w Vegas, bardzo się starał, ale nie zachwycił. O jego statusie świadczy też to, że nie znalazło się dla niego miejsce na środku ataku (tam wystąpił w drugiej połowie Aubameyang). Holender musiał zagrać jako lewoskrzydłowy. Można mieć obawy, że to przeciąganie liny klubu z Depayem trochę potrwa. A jak znam Roberta, jest wściekły – choć publicznie tego nie okaże – że musi grać z „12” na plecach. Stary znajomy David Alaba Wracając do występu Polaka przeciwko Realowi… To świetnie, że miał szansę debiutu nie w byle jakim meczu, ale w „El Clasico”. Musiał od razu stanąć naprzeciwko aktualnych triumfatorów Ligi Mistrzów. Szybko poznał wymagania, jakie postawi Barcelonie w La Liga główny rywal do mistrzostwa Hiszpanii. Mecz w Vegas stał na zaskakująco wysokim poziomie. Było w nim dużo jakości piłkarskiej, dynamiki, twardej walki i spięć między zawodnikami. To nie był żaden sparing, obie strony grały tak, jakby to było regularne, ligowe „El Clasico”. Lewandowski przez 45 minut miał dwie dogodne sytuacje do zdobycia gola. W pierwszej jego uderzenie obronił bramkarz Realu – Thibaut Courtois, ale to nie była dobra dla Roberta pozycja strzałowa. Dużo lepszą miał nieco później, gdy w swoim stylu znalazł sobie wolną przestrzeń przed bramką i silnie uderzył na bramkę, ale ten strzał udanie zablokował jego dobry znajomy ze wspólnych występów w Bayernie, David Alaba.
Szarpaninę przed sklepem dostrzegli patrolują miasto policjanci. Fot. Paweł Wodniak Dwaj 18-latkowie postanowili zdobyć alkohol, ale nie mieli na niego pieniędzy. Ustalili, że i tak wyniosą kilka butelek ze sklepu. Teraz staną przed sądem. Młodzieńcy poszli do marketu przy ulicy Chemików w Oświęcimiu. Jeden wybrał alkohole różnych marek warte 300 złotych, a następnie przeszedł przez linię kas. Oczywiście nie płacąc. „Drugi ze sprawców czekał na niego przy drzwiach wejściowych, aby awaryjnie je otworzyć w przypadku próby zatrzymania” – opowiada aspirant sztabowa Małgorzata Jurecka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Oświęcimiu. Kradzież nie umknęła jednak uwadze personelu. Ochroniarz chciał zatrzymać złodzieja, temu jednak z pomocą ruszył kompan. Doszło do szarpaniny 18-latków i pracownika ochrony. Traf chciał, że policjanci z oświęcimskiej patrolówki przejeżdżali akurat obok marketu i dostrzegli szamotaninę. Natychmiast obezwładnili młodych ludzi i ustalili okoliczności nieudanej kradzieży. Nastoletni oświęcimianie wkrótce będą się tłumaczyć przed sądem nie tylko z niej, ale także z zakłócenia ładu i porządku oraz używania słów wulgarnych w miejscu publicznym. Skradziony alkohol wrócił na sklepowe półki.
Czy zastanawiałeś się kiedyś jakie są dwa najważniejsze zasoby współczesnego człowieka? Idę o zakład, że większość osób w pierwszej chwili wskazałoby na pieniądze. Na co jednak przyda Ci się hipotetyczna cała góra pieniędzy, jeżeli nie będziesz mieć czasu, aby z nich dobrze korzystać? Co więc jest ważniejsze – czas czy pieniądze? Czy można powiedzieć, że czas to pieniądz? Czas to pieniądz – w czym jest problem?Czas to pieniądz? Czy na pewno?OlśnienieKonkluzja Czas to pieniądz – w czym jest problem? Znasz na pewno niejedną osobę, która dobrze zarabia – ma dobrze płatne stanowisko, wysoką posadę, ważną rolę w firmie i… coraz więcej obowiązków? No właśnie… Sądzę, że w dzisiejszych czasach wcale nie jest trudno zarobić dobre pieniądze. Jeśli jest się w miarę ogarniętym i zastosuje kilka prostych zasad, naprawdę nie jest wielką sztuką zatrudnić się w korporacji, wykonywać dobrze swoją pracę, czekać na awanse i coraz wyżej płatne propozycje. Na pewno znasz przynajmniej kilka osób, którym w życiu w ten sposób się powodzi… Zadaj sobie jednak pytanie, czy te osoby mają tyle czasu, aby swobodnie umówić się z Tobą na kawę, czy wyjechać w góry? Najczęściej ze wzrostem płac wiąże się zwiększenie ilości obowiązków, a nieraz też konieczność poświęcania pracy coraz większej ilości czasu. Zadam Ci teraz trudniejsze pytanie: Czy znasz osoby, które posiadają jednocześnie dużo pieniędzy i dużo czasu? O to jest już dużo trudniej… Ja obecnie posiadam dużo czasu oraz taką ilość pieniędzy, która pozwala mi nie martwić się szczególnie o stan finansów. Jestem natomiast zdania, że znacznie łatwiej wypracować sobie stałe dodatkowe pieniądze, mając do dyspozycji dużą ilość czasu. Trudniej za to wypracować sobie na stałe dodatkową ilość czasu, zarabiając dużą ilość pieniędzy na etacie 🙂 Czas to pieniądz? Czy na pewno? Bardzo trudno jest policzyć wszelkie zasoby pieniędzy na świecie. Tak naprawdę nikt nie wie ile ich jest, gdyż ciągle są dodrukowywane. W zasadzie jest ich tak dużo, że może się zdarzyć (np. w przypadku kryzysu), że będzie ich praktycznie nieskończona ilość. Łatwo za pomocą pieniędzy kupić czyjś czas – robi tak prawie każda firma zatrudniająca pracowników. Z jej perspektywy można powiedzieć, że czas to pieniądz. Czy jednak jesteś w stanie za pieniądze dokupić czas sam dla siebie? Oczywiście, że nie! Dlatego twierdzę, że z perspektywy zwykłego człowieka nie można powiedzieć, że czas to pieniądz! Czas jest wartością ważniejszą niż pieniądze! Olśnienie Gdy byłem na studiach, mój brat zaproponował mi ekstra wycieczkę – lot za granicę na kilka dni. Był to wyjazd z fajnymi ludźmi, do pięknego miasta jakim jest Edynburg. Generalnie propozycja obok której nikt rozsądny nie przejdzie obojętnie. Szkopuł był tylko jeden – lot jest w środku tygodnia, a ja przecież mam regularne zajęcia na studiach informatycznych. Akurat tego tygodnia trafiło się nawet jedno zaliczenie na pracowni specjalistycznej. Zadałem sobie wtedy kilka pytań, na które starałem się szczerze odpowiedzieć. Rozumowanie to doprowadziło mnie do prostej odpowiedzi na mój dylemat. Brzmiało ono następująco: Po co studiuję? – Aby w przyszłości dostać pracę. Po co chcę dostać pracę? – Żeby zarobić pieniądze. Po co właściwie potrzebuję pieniędzy? – Żeby kiedyś, gdy będę już miał ich dużo, móc z nich swobodnie korzystać. Jak natomiast chciałbym w przyszłości wykorzystać swoje pieniądze? Na przykład lecąc z bliskimi mi ludźmi na fajną wycieczkę do pięknego miejsca… A więc zaraz zaraz… Skoro moje studia służą temu, aby kiedyś, w przyszłości, może… jeżeli mi się powiedzie… i jeśli do tego czasu nie wpadnę pod pociąg… wybrać się z fajnymi ludźmi na ciekawą wycieczkę, to dlaczego nie mogę odwrócić tej kolejności? Mogę przecież delikatnie zaryzykować teraz i odebrać sobie już tę nagrodę, którą miałbym kiedyś… może… 🙂 Te kilka pytań uświadomiło mi, jak ważny jest dla mnie czas. A konkretnie możliwość robienia ciekawych rzeczy dokładnie teraz. Nie chcę odkładać ich na bliżej nieokreśloną przyszłość, która nawet nie wiadomo czy kiedyś nastapi. Konkluzja Jak zapewne dobrze wiesz, w przypadku pieniędzy występuje zjawisko inflacji – czyli spadku wartości pieniądza wraz z upływem czasu. Jedną z jej głównych przyczyn jest fakt, że rządy państw regularnie dodrukowują pieniądze. Niestety żaden z nas nie ma możliwości „dodrukowania” sobie dodatkowego czasu. Analogicznie można więc wyobrazić sobie, że w przypadku czasu będzie następować deflacja – czyli stopniowy wzrost jego wartości wraz z upływem czasu. Przyczyna tego jest bardzo prosta – otóż czasu do wykorzystania mamy w życiu z każdym dniem coraz mniej, więc każdy kolejny rok powinien być dla nas bardziej wartościowy – przynajmniej w stosunku do pieniędzy, których wartość przecież i tak spada. Ciekawie z takiej perspektywy wygląda powiedzenie „Czas to pieniądz”. Ja sformułowałbym to nieco inaczej i precyzyjniej: Stosunek wartości czasu do pieniądza wzrasta wraz z upływem czasu 🙂 A to oznacza, że w szerokiej perspektywie niezwykle ważne jest zoptymalizowanie działania. Należy to zrobić w taki sposób, aby stosunek poświęcanego czasu do zarabianych pieniędzy był jak najkorzystniejszy. Warto przy tym pamiętać, że istnieją działania, przy których raz wykonana praca i raz poświęcony czas mają swój pozytywny skutek finansowy przez całe nasze przyszłe życie, lub przynajmniej jego część. Wtedy też (już po zakończeniu takiej pracy) stosunek zarobionych pieniędzy do poświęconego czasu jest bliski nieskończoności. I to jest właśnie całe sedno tych rozważań 🙂 W kolejnych artykułach na pewno podejmę jeszcze podobne tematy egzystencjonalne 🙂 Jeśli chcesz być informowany o nowych artykułach, zapraszam Cię do zapisu na newslettera: